Jak szybko mija czas… Dopiero wyjeżdżaliśmy, a już trzeba wracać i zostawić naszych przyjaciół. Pożegnaliśmy gościnne Ploieszti w sobotę wcześnie rano i ruszyliśmy w stronę Polski. Awaria autobusu trochę pokrzyżowała nasze plany i nie dotarliśmy do Wiednia. Ale za to spędziliśmy piękne niedzielne przedpołudnie nad „modrym Dunajem”. Widoki nas urzekły i cieszyliśmy się uroczymi chwilami na Węgrzech w prawdziwie letnich promieniach słońca.
Droga powrotna była długa, to prawda. Ale z każdym kilometrem zbliżaliśmy się do domu.
Może i jesteśmy trochę zmęczeni, ale tych krajobrazów pod powieką, wspomnień, doświadczeń i nowych znajomości nikt nam nie zabierze…